fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

15.7 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Pogłębia się kryzys energetyczny w Europie

Ceny gazu ziemnego gwałtownie rosną. W Europie są obecnie 10 razy wyższe niż średnio w ciągu ostatniej dekady i około 10 razy droższe niż w Stanach Zjednoczonych – podaje „Foreign Policy” („FP”). W rezultacie Stary Kontynent zmaga się z inflacją, przemysł funkcjonuje z coraz większym wysiłkiem, a mieszkańcy z trwogą czytają kolejne rachunki za energię.

Warto przeczytać

Problemy energetyczne Europy są w dużej mierze spowodowane atakiem Rosji na Ukrainę i znaczącym zmniejszeniem się dostaw rosyjskiego gazu do państw Starego Kontynentu. Wszelkie alternatywne rozwiązania są bardzo kosztowne. Kryzys energetyczny „zmusza europejskich przywódców do improwizowania planów ratunkowych i środków nadzwyczajnych, aby uchronić konsumentów przed szkodliwym bólem ekonomicznym w zimie” – pisze „FP”.

Według Alexa Muntona europejski gaz ziemny jest tak drogi, jakbyśmy płacili 500 dolarów za baryłkę ropy. „A to są dobre miesiące” – twierdzi ten ekspert ds. światowych rynków gazu, zatrudniony w firmie konsultingowej Rapidan Energy Group.

Wypowiedzi Muntona nie tchną optymizmem. „Sytuacja znalazła się w punkcie kryzysowym” – powiedział. „Mamy astronomiczne ceny gazu, a do szczytu zapotrzebowania na gaz w zimie pozostało jeszcze kilka miesięcy. Nie ma pewności, czy wystarczy go, żeby zaspokoić popyt w ciągu zimy” – dodał.

Droższa alternatywa

Wojna i sankcje nałożone na Rosję spowodowały problemy z gazem i wywołały kryzys energetyczny w Europie. Stary Kontynent okazał się nieprzygotowany na taką sytuację. „Alternatywne dostawy gazu są drogie, zmiany klimatyczne tak bardzo wyczerpały rzeki, że wiele europejskich elektrowni jądrowych jest wyłączonych, a europejscy decydenci od ponad dekady nie wiedzą, jak wprowadzić do systemu rozwiązania łagodzące skutki takich zagrożeń” – zauważa „FP”.

Padają coraz to nowe rekordowe ceny energii we Francji i Niemczech. Kraje desperacko szukają rozwiązań: Wielka Brytania ogłosiła 80-proc. wzrost limitu kosztów energii dla gospodarstw domowych, a Niemcy podniosły rachunki o prawie 500 euro.

Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck przyznał, że „alternatywą byłoby załamanie się niemieckiego rynku energii, a wraz z nim dużej części europejskiego rynku energii”.

Przeczytaj także:

Dotychczas Europa zapełniała swoje magazyny gazu latem. Dzięki temu mogła czerpać z nich zimą, kiedy zapotrzebowanie na gaz wzrasta. Coraz mniejsze dostawy z Rosji stawiają ten scenariusz pod coraz większym znakiem zapytania. Trwa europejski wyścig z czasem, by zdążyć uzupełnić zbiorniki, które liderzy już zapełnili, płacąc zawrotne ceny. Według ekspertów, plany te jak na razie są realizowane, co jednak nie oznacza, że miesiące zimowe nie przyniosą problemów.

Munton tłumaczy, że zimą Europa wykorzystuje wiele z tego, co ma w magazynach. Nie oznacza to jednak, że nie importuje się tu równocześnie dużych ilości gazu z innych źródeł. Dotychczas rosyjski gaz stanowił około 40 proc. europejskiego importu. „Kiedy myślimy o tej zimie, istnieje bardzo realne zagrożenie, że nie będzie w ogóle rosyjskiego gazu” – powiedział ekspert. I dodał, że bez dostaw z Rosji kraje europejskie w zimie będą zmuszone znacznie bardziej polegać na imporcie skroplonego gazu ziemnego (LNG) od dostawców takich jak Stany Zjednoczone. Ponieważ jednak w tym przypadku Europa stanie do walki o dostawy z Azją będącą większym rynkiem LNG, należy się spodziewać, że ceny będą wyższe od gazu przesyłanego rurociągami ze Wschodu.

Trzeba oszczędzać energię

„To jest właśnie kryzys, z którym zmaga się Europa i świat” – stwierdził Munton. Na razie do Włoch trafi więcej gazu z Algierii. Inne kraje zapewniły sobie dostawy z Azerbejdżanu, Norwegii i Kataru. Niemcy mają nadzieję na nową umowę LNG z Kanadą. Spieszą się też z budową pięciu pływających terminali LNG. Kolejne pływające jednostki do importu gazu chcą wybudować Holandia, Finlandia i Włochy.

Według ekspertów energetycznych jest to w tym momencie wszystko, co kraje mogą zrobić, by się zabezpieczyć. „W najbliższym czasie nie da się zrobić nic więcej, żeby zapewnić Europie dodatkowe dostawy, ponieważ na świecie jest tylko tyle LNG” – powiedział Jason Bordoff, dyrektor założyciel Columbia University’s Center on Global Energy Policy i były specjalny asystent Baracka Obamy z czasów jego prezydentury.

By zapobiec najgorszym scenariuszom, kraje podejmują też rozmaite działania mające na celu oszczędzanie energii elektrycznej. Premier Hiszpanii Pedro Sánchez zaapelował w lipcu do pracowników biurowych, aby przestali nosić krawaty. Miało to spowodować niższe zużycie prądu poprzez zmniejszenie zapotrzebowania na chłodzenie pomieszczeń. Ostatnio jednak Hiszpania zatwierdziła nowy plan oszczędzania energii. Obejmuje on zasady dotyczące klimatyzacji i ogrzewania w celu ograniczenia zużycia prądu.

Francja postanowiła natomiast karać sklepy włączające klimatyzację, ale równocześnie niezamykające drzwi. Niemcy natomiast zrezygnowali z oświetlenia punktowego przy pomnikach w Berlinie. I chociaż mieli zaplanowane na 31 grudnia wyłączenie trzech ostatnich reaktorów jądrowych, debatują obecnie nad opóźnieniem tego momentu. „Wycofywanie kolejnych elektrowni atomowych w samym środku najgorszego kryzysu energetycznego, jakiego Europa doświadczyła od bardzo dawna, wydaje się błędem” – powiedział Bordoff. „Pogłębia to tylko dziurę, ponieważ trzeba znaleźć alternatywne źródła energii, takie jak gaz ziemny, aby zastąpić utracone dostawy energii jądrowej i zapewnić ludziom elektryczność”.

Według Muntona utrzymanie funkcjonowania niemieckich reaktorów nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. „Kiedy firmy, operatorzy tych elektrowni, opracowały plan zakończenia działalności w określonym czasie, np. pod koniec tego roku, już zarządzają elektrownią na tej podstawie” – powiedział. „Teraz, jeśli powiesz: »chcemy, żeby to trwało«, sprawa staje się bardziej skomplikowana” – dodał.

W rękach polityków

Politycy tymczasem debatują. Czechy zamierzają wezwać Radę Energetyczną Unii Europejskiej do odbycia nadzwyczajnego spotkania. Poinformował o tym czeski minister przemysłu Jozef Síkela. Wcześniej zaproponował on wprowadzenie limitów cenowych jako jeden z potencjalnych planów.

„Nie wiadomo, jak długo branża i gospodarstwa domowe będą w stanie trzymać się razem” – zastanawia się „FP”. Według Oxford Economics w samej tylko Wielkiej Brytanii inflacja może być dwucyfrowa. Dla Europy prognozy są niewiele lepsze. „Sądzimy, że europejski sektor produkcyjny doświadczy recesji w nadchodzących kwartałach, ale będzie to miało również wpływ na gospodarstwa domowe” – zaznacza firma doradztwa gospodarczego. „Wzrost cen gazu i energii elektrycznej mocno uderzy w konsumentów i uważamy, że skala podwyżek cen czyni dalsze interwencje rządowe bardzo prawdopodobnymi”.

Zanim sytuacja się unormuje, na pewno się wcześniej jeszcze pogorszy. „Pytanie tylko, jak bardzo się pogorszy” – zastanawia się Munton.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »