fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17.7 C
Warszawa
wtorek, 14 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Putinowska „Gra o tron”

Izraelski dziennik „Ha-Arec” poddaje interesującej analizie oczekiwania i ideologiczne fantazje prezydenta Rosji, które doprowadziły go do krwawej wojny w Ukrainie.

Warto przeczytać

28 maja 2016 r. Władimir Putin zasiadł na tronie cesarzy bizantyjskich w Protatonie, najstarszym i najświętszym kościele na górze Athos. Na tej świętej górze kościołów prawosławnych, w północno-wschodniej Grecji przedstawił swoją wizję odtworzenia starożytnego podziału Imperium Rzymskiego na Wschód i Zachód, z sobą w roli nowego cesarza Wschodu. Imperatora, który zjednoczy elementy świata prawosławnego i rosyjskiego oraz będzie walczył z dekadencją i nihilizmem Zachodu. „Dziś przywracamy wartości patriotyzmu, pamięci historycznej i tradycyjnej kultury” – powiedział.

Nie wydaje się więc dziwne, że sześć lat po tym przemówieniu Putin zdecydował się zrealizować te plany z użyciem przemocy. Rosyjska artyleria niszczy wielowiekowe ukraińskie miasta i morduje Ukraińców bez względu na ich religię. Jednak ta wizja zrodziła się w głowie prezydenta Rosji na długo przed wizytą na górze Athos. A wojna w celu jej urzeczywistnienia była nieunikniona. W sposób pokojowy mogłoby dojść do jej realizacji tylko wówczas, gdyby mieszkańcy tego niedoszłego imperium z własnej i nieprzymuszonej woli przyjęli pomysły Putina.

Wybór Góry Athos przez Putina miał znaczenie symboliczne. Święta Góra jest wyjątkowa: to samorządna, monastyczna republika. Zakaz wstępu mają tam kobiety (a nawet samice innych gatunków), a także osoby uznane za heretyków lub schizmatyków. Mimo to znajduje się w Grecji, a więc na terytorium NATO i obowiązuje tu greckie prawo. Jednak istotniejszy jest fakt, że Putin zdecydował się określić swoją historyczną misję w miejscu będącym kiedyś symbolem jedności wschodniego chrześcijaństwa. Tego, które w dużym stopniu leży poza granicami Rosji.

Przeczytaj także:

W przemówieniu Putin nie pozostawił wątpliwości, że zamierza wskrzesić rosyjskie imperium wraz z odbudową prawosławnego świata i przy równoczesnym zniszczeniu zachodnich idei wolności.

Jak twierdzą niektórzy, w trakcie przemówienia na górze Athos Putin nie miał na myśli konkretnych celów strategicznych. Amerykański politolog John Mearsheimer uważa, że rosyjski prezydent nie różni się specjalnie od innych przywódców. Tak jak oni dąży do maksymalizacji władzy własnego kraju.

Niezrozumienie motywującej siły idei w polityce międzynarodowej prowadzi do odrzucenia tezy, że chęć jej realizacji doprowadziła Putina do wojny. Zderzenie wizji rosyjskiego prezydenta z wizją sąsiadujących narodów wschodnich, w której nie ma miejsca na dominację Kremla, stała się iskrą zapalną obecnej wojny. I nie ma to nic wspólnego z postrzeganiem po 1990 r. przyszłości Europy Wschodniej przez NATO.

Przekonanie, że to Stany Zjednoczone są w głównej mierze odpowiedzialne za kryzys w Ukrainie, opiera się na wątpliwych przesłankach. Gdyby NATO nie zaczęło angażować się we wschodnie sprawy w latach 90. i nie obiecało w 2008 r. w Bukareszcie, że Ukraina będzie mogła kiedyś przystąpić do Sojuszu, to Władimir Putin nie najechałby tego państwa ani w 2014 r., ani osiem lat później. Nie zostałby do tego zmuszony, gdyż jego strefa wpływów pozostałaby nienaruszona.

Ten pozornie rozsądny argument jest jednak błędny. W rzeczywistości putinowska logika pokazuje, że odnoszenie się do NATO, to jedynie niewłaściwe kontrfaktyczne wytłumaczenia agresji w Ukrainie. Należy spojrzeć na inny scenariusz. Jak pokazuje analiza przeprowadzona przez dwoje holenderskich naukowców – Nielsa Drosta i Beatrice de Graaf – stworzona przez Putina wizja dotycząca przyszłości rosyjskiego świata powstawała od dawna. O jej kształcie decyduje jego sposób rozumienia historii i postrzegania swojej roli w wielowiekowym procesie historycznym. Jest to też wizja skierowana na cały świat wschodniego chrześcijaństwa, a nie jedynie jego rosyjską część.

Próba grania na wspólnej przynależności do tego samego kręgu kulturowego ma też przyciągnąć niedoszłych sojuszników w stronę Rosji. Putin buduje swoją narrację w oparciu na religijnych powiązaniach, wzorując się na carach Piotrze Wielkim i Aleksandrze I. Ta wizja pobudza i radykalizuje jego działania w kierunku wojny. Realizuje swoje marzenie Świętej Rosji przez uwodzenie, a w razie konieczności z użyciem brutalnej siły.

Kiedy narody będące w orbicie zainteresowań Moskwy nie dały się zwieść, pozostało mu to drugie – krwawa gra o tron w rosyjskim stylu. I to jest faktyczny powód agresji wojsk Putina, nie zaś działania NATO. Gdyby państwa Europy Wschodniej poczuły pociąg do jego wizji, to prawdopodobieństwo, że rozpocznie on serię wojen i inwazji byłoby znikome. Chociaż było prawie pewne, że użyje siły, gdy zetknął się z niechęcią dla swoich pomysłów ze strony krajów będących w przeszłości w strefie wpływów ZSRR, to jednak nie było jasne w jaki sposób.

Tutaj działania NATO są rzeczywiście istotne. Sojusz nie ma bezpośredniego wpływu na decyzje podejmowane przez Putina, ale może zdecydować, w jaki sposób użyje on siły. Państwa członkowskie NATO mają środki, zarówno moralne, jak i wojskowe, aby wspierać narody sąsiadujące z Rosją i złamać jego wizję z Góry Athos.

Jest to zarówno imperatyw moralny, jak i ostrzeżenie dla innych niedoszłych autokratów na całym świecie, by zrezygnowali z własnej gry o tron i pozostawili swoje sąsiedztwo w spokoju.

SourceHaaretz

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »