fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

8.4 C
Warszawa
piątek, 10 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Po Putinie będzie kolejny car”. Szyszkin o polityce imperialnej Rosji

Na Zachodzie nikt już nie chce słuchać o wojnie, ludzie są zmęczeni masakrami i solidarnością. Ludzie domagają się spokoju, stabilnych cen, spokojnego życia i możliwości korzystania z wypoczynku. Ale po Putinie będzie kolejny car. III wojna światowa już się rozpoczęła, a nikt na Zachodzie nie chce o niej słyszeć — pisze na łamach hiszpańskiego dziennika „El Mundo” Michaił Szyszkin, rosyjski pisarz, laureat najważniejszych rosyjskich nagród.

Warto przeczytać

„Na pierwszej stronie wojna. Na ostatniej stronie znajduje się krzyżówka”. Kilka dni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, podczas podróży pociągiem, przyszedł mi na myśl fragment mojej powieści „Światło i mrok”.

Przede mną pasażer czytał gazetę, na pierwszej stronie była wojna, na ostatniej krzyżówki. Od tego czasu minęło kilka miesięcy, a codzienne okrucieństwa zaczęły znikać z nagłówków gazet, pomimo nasilenia starć zbrojnych z całą ich brutalnością.

Ludzie są zmęczeni masakrami i solidarnością. Ludzie domagają się spokoju, stabilnych cen, spokojnego życia.

Koniec teremoka i bajki

To nie pierwszy raz, kiedy moje artykuły biją na alarm o nadchodzących okrucieństwach. Przed aneksją Krymu, aby opisać niepewną przyszłość Europy, sięgnąłem po rosyjską bajkę ludową „Teremok”.

Pewnego razu w lesie stał cichy domek — teremok — w którym mieszkało razem kilka dzikich zwierząt. Pewnego dnia do drzwi zapukała żaba.

„Puk, puk! Kto mieszka w tym teremoku? Pozwól mi wejść, ja też chciałbym z tobą zamieszkać” — poprosiła.

Zwierzęta wpuściły żabę do środka i życzyły jej spokojnego i szczęśliwego życia w małym domku. Jakiś czas później otworzyli drzwi dla Kywarda — zająca i Reynarda — lisa. W teremoku było miejsce dla wszystkich.

Wtedy pojawił się niedźwiedź Bruin i choć bardzo się starał, nie mógł usiąść w teremoku. W pewnym momencie, w wielkiej wrzawie, niedźwiedź zniszczył dom swoim ciężarem. I to był koniec teremoka i bajki.

Zachód musi pójść na ustępstwa

Ostrzeżenia wydane w ostatnim czasie nie wywołały żadnego alarmu. W 2014 r., zaraz po aneksji Krymu, pisałem z rosnącym niepokojem, że „w XXI wieku nie ma już lokalnych wojen, z dala od nas. Każda dzisiejsza wojna to wojna europejska. A ta europejska wojna już się rozpoczęła”.

Przewidywałem, że aneksja Krymu przez Władimira Putina wywoła „falę patriotyzmu”. Wcześniej czy później ta fala musi się załamać i wtedy Putin będzie zmuszony uciec się do jakiejś strategii.

Przeczytaj także:

Pisałem wtedy, że utrzymująca się od lat niestabilność na Bałkanach zapoczątkuje ogromne przepływy migracyjne do krajów europejskich, a następnie „jeszcze większą falę uchodźców z Ukrainy”.

Wtedy był jeszcze czas, by powstrzymać napastnika. Jednak europejscy politycy woleli zamknąć oczy na rzeczywistość, aby zyskać przychylność wyborców. W tamtych czasach wyborcy też chcieli spokoju: pracy, braku wzrostu kosztów życia i gwarantowanych wakacji.

Najbardziej doświadczeni i skorumpowani rosyjscy analitycy twierdzili, że Zachód musi zrozumieć stanowisko Putina i pójść na ustępstwa.

Dziś doszło do tego, że znajdujemy się w środku europejskiej wojny, zmagamy się z bezprecedensową falą uchodźców uciekających z Ukrainy i zastanawiamy się, dlaczego nasi politycy byli tak ślepi. Nikt już nie słucha głosów pisarzy.

Żeby car był prawdziwym carem

Niestety, jedyną prawdziwą lekcją, jaką możemy wyciągnąć z historii, jest to, że historia nigdy niczego nie uczy.

W Niemczech tysiące intelektualistów podpisało petycję wzywającą rząd do zaprzestania wysyłania broni na Ukrainę, ponieważ istnieje ryzyko wybuchu trzeciej wojny światowej.

„Chcemy polityki pokoju, a nie wojny” — deklarują.

III wojna światowa rozpoczęła się już w 2014 r. Jak można zaradzić ślepocie, jeśli uparcie nie widzimy?

Dziś zadajemy sobie pytanie: jak i kiedy ta wojna się skończy? Wojna z nazistowskimi Niemcami nie zakończyła się śmiercią Hitlera, ale miażdżącą porażką militarną. Prędzej czy później nieunikniona będzie śmierć Putina, ale nie klęska Rosji.

Odpowiedź leży w autentyczności. Niektórzy carowie są prawdziwi, inni fałszywi. Jeśli Święta Rosja powiększa swoje terytoria, a narody kłaniają się autokratom w Moskwie, zniewoleni poddani, którzy pocą się, trudzą i heroicznie przelewają krew za świętą ojczyznę, są przekonani, że ich los jest błogosławieństwem z nieba.

Nie ma sensu rozróżniać, jak car doszedł do władzy i jak rządził swoimi poddanymi. Może spokojnie wysyłać miliony na rzeź, burzyć tysiące kościołów i rozstrzeliwać ich księży: ważne jest, żeby car był prawdziwym carem, bo tylko wtedy wróg ugnie się w popłochu i powiększy się Święta Ziemia Rosji. Tak samo było w przypadku Stalina.

Nowe rozmowy, nowe deklaracje…

Z drugiej strony, porażki militarne i utrata nawet najmniejszej chusteczki do nosa będą postrzegane przez poddanych cara jako wyraźny znak braku boskiej przychylności: car jest nielegalny, jest fałszywy. Czy nie udało mu się pokonać Japończyków? Albo podporządkować sobie Czeczenii? Wtedy człowiek na tronie jest szarlatanem, który chciałby się podawać za cara. Tak samo było z Mikołajem II i Borysem Jelcynem.

Putin legitymizował swoją prezydenturę poprzez zdobycie Krymu, ale ta legitymizacja szybko zanika z powodu jego niezdolności do obalenia Ukrainy. Następny car będzie musiał usprawiedliwić swoje rządy, powołując się na ostateczne zwycięstwo w wojnie prowadzonej przeciwko całemu światu. I jeśli dla tego Putina groźba użycia taktycznej broni jądrowej mieści się w logice wojny hybrydowej, to dla następnego Putina jej użycie może okazać się niezbędnym narzędziem do utrzymania władzy.

Następny Putin będzie po prostu aktorem, który nie będzie mógł znaleźć innej roli. Jego rolę wyznacza bowiem cała wewnętrzna architektura władzy, która nie dba o to, ile ofiar konfliktu będzie na Ukrainie, w Rosji czy gdziekolwiek indziej, nie dba o środki, które zostaną wydane, o ilość broni, która zostanie użyta, ani o śmiertelność wśród swoich wojskowych. Co się stanie, jeśli w Rosji spadnie jakość życia? Cierpliwości, reżim nigdy nie myślał o dobru swoich obywateli.

A każdy, kto jest częścią tego koła władzy, nie będzie się bał atakować Zachodu. W końcu czego mieliby się bać? Jeśli rakieta wybuchnie na terytorium państwa należącego do Sojuszu Atlantyckiego, jakie będą tego konsekwencje? Nowe rozmowy, nowe deklaracje, nowe wezwania do pokoju.

Putinowska „demokracja sterowana”

Wolny świat powinien w końcu zdać sobie sprawę, że nie walczy z szalonym dyktatorem, ale z autonomicznym, agresywnym i samouzdrawiającym systemem władzy.

Starożytna struktura społeczna rosyjskiej autokracji została zachowana w archiwum historii i była przekazywana przez wieki. A teraz jest gotowa zrzucić skórę i pojawić się w nowej postaci: jako chanat Złotej Ordy i moskiewski caryzm, jako imperium Romanowów i komunistyczny Związek Radziecki Stalina, a ostatnio jako putinowska „demokracja sterowana”.

Dziś Rosja po raz kolejny zmienia skórę. Co wyłoni się z niewzruszonych fundamentów niezwyciężonej dyktatury wojskowej — może wolna demokracja konstytucyjna, która z własnej inicjatywy zakaże broni jądrowej? Czy jednak wydaje się to prawdopodobne?

Jeszcze przed drugą wojną światową ludzie pragnęli pokoju, stabilnych cen i spokojnych wakacji. Nawet wtedy wyborcy oczekiwali, że demokratyczne rządy Francji i Anglii rozpoczną negocjacje pokojowe z Hitlerem, wyrzekając się wojny.

Michaił Szyszkin

SourceEl Mundo

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »