fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17.8 C
Warszawa
poniedziałek, 13 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Nie wolno dać się szantażować w sprawie UE!

Warto przeczytać

W dyskusji na temat naszego członkostwa w Unii Europejskiej często pojawia się następująca sentencja, adresowana do krytyków obecnego kierunku działania tej organizacji: „A zatem powinniśmy wyjść z Unii, tego chcecie?”. Zdanie to wypowiada zatroskany o przyszłość naszego członkostwa polityk lub ekspert, który chce w ten sposób pokazać, że jeśli komuś nie podoba się obecny kształt UE, to znaczy, że chce Polskę z niej wyprowadzić.

Co w istocie kryje się w tym zdaniu? Spróbujmy rozłożyć je na czynniki pierwsze. Zacznijmy od zawoalowanego determinizmu. Kierunek w jakim zmierza Unia Europejska jest ustalony i niezmienny. To typowy przejaw rozumowania dla przedstawicieli lewicowo – liberalnego sposobu myślenia. Dla nich rzeczywistość społeczno – polityczna podlega określonym prawom. Kierunek, w którym powinien podążać świat nazywają „postępem” i od tej drogi, w ich przekonaniu, nie ma odwrotu. Unia w tym rozumieniu jest wehikułem do realizacji idei „postępu”. Wobec tego, że mamy tu do czynienia z determinizmem, organizacji tej nie da się zreformować i wyznaczyć jej inną trajektorię niż ta, którą narysowali dla niej przedstawiciele lewicy. Zatem każdy kto obecną politykę Unii krytykuje stawia się z definicji poza tą organizacją. Skoro bowiem nie można jej zmienić, to można ją tylko opuścić. To jednak alternatywa z gruntu fałszywa. Nie ma jednej trajektorii zdeterminowanej i nie podlegającej krytyce. Ci, którzy chcą innej Unii mają tak myśleć, to ma zamknąć im usta. Tymczasem mamy tu do czynienia ze próbą dyktatu, intelektualnego wymuszenia zgody na to, z czym nie chcemy i nie powinniśmy się zgodzić.

Wynika stąd kolejny wniosek, jaki można wysnuć z groźby domniemanego wyjścia Polski z UE. Jest nim brak przestrzeni do jakiejkolwiek dyskusji. Zauważmy, że zgodnie z tym, co napisano powyżej, organizacja ta ma już wyznaczony kierunek, w którym powinna podążać. Dla jasności przedstawia się on mniej więcej tak: Unia ma się stać federacją z jednym, głównym centrum decyzyjnym, które będzie rozstrzygać kluczowe sprawy. Poszczególne państwa będą zatem czymś na kształt regionów, z de facto marginalną rolą ograniczającą się do kwestii, z których centrum decyzyjne dobrowolnie zrezygnuje. W ramach tej struktury narzucany będzie światopogląd lewicowo – liberalny, w którym wymuszana będzie legalizacja między innymi aborcji, tzw. małżeństw homoseksualnych, otwartych granic i multikulturalizmu. To już nie poszczególne państwa, ale centrala będzie regulować te kwestie. Nie będzie zatem możliwości sprzeciwu. Komu ten wektor rozwoju Unii się nie podoba, ten sam stawia się poza tą organizacją. Nie ma zatem żadnego innego wzorca, do którego można się odnieść, żadnego pola do debaty, jest tak i tak i koniec. Kto zatem zaneguje agresywną federalizację ten jest wrogiem, dla którego nie ma miejsca przy stole.

Trzeci element, na który warto zwrócić uwagę, dotyczy szantażu. Analizowane zdanie to zawoalowana groźba. Tu wcale nie chodzi o to, że to oponent obecnego kształtu Unii chce z niej wyjść, tu chodzi o to, że zostanie z niej usunięty, jeśli nie zmieni zdania. Można zatem pytanie ze wstępu czytać w sposób następujący: „Jeśli nie podoba ci się to, jak teraz wygląda Unia i dokąd zmierza, zostaniesz z niej wyrzucony”. To zatem przekaz o totalnej uległości intelektualnej i politycznej wobec architektów federalizacji. Czyż nie brak nam dowodów, że ów szantaż realizowany jest w praktyce? Spójrzmy na plany związane z polityką migracyjną, w ramach których nakłada się de facto karę finansową za nieprzyjmowanie migrantów. Spójrzmy na to, jakie sankcje finansowe nakłada się na Polskę np. za brak zamknięcia kopalni w Turowie. To działania, których głównym celem jest przemoc finansowa. Jeśli ktoś się nie podporządkuje, może nawet zostać doprowadzony do bankructwa. Tak postępują rzekomi liberałowie i zwolennicy dialogu. Są do niego skłonni pod warunkiem, że rozmówca już na wstępie zadeklaruje zgodę z ich światopoglądem. Jeśli nie, ma zostać do tego zmuszony!

Przeczytaj także:

Unia Europejska do jakiej dążą lewicowi ideolodzy to nie jest ta organizacja, do której wstępowaliśmy w 2004 roku. Mamy zatem prawo, a nawet obowiązek stawiać pytania i wyrażać sprzeciw. Polska wchodziła do struktury gospodarczej, celem integracji była poprawa poziomu życia i szybszy rozwoju ekonomiczny. Na to umawialiśmy się przed prawie 20 laty. Teraz widać, że Unia idzie w innym kierunku niż ten, o którym wtedy myśleliśmy. To zupełnie naturalne, że będąc jej członkiem mamy prawo pytać i chcemy mieć wpływ na to, dokąd zmierza integracja. Nie wynika to z chęci opuszczenia tej organizacji, tylko z troski o to, co będzie zarówno z nią, jak i z nami, skoro jesteśmy jej członkami. Nie można zatem pozwolić zamknąć sobie ust szantażem, że jak wam coś nie pasuje to do widzenia, tam są drzwi. To zwykła przemoc, na którą w normalnej dyskusji nie ma miejsca. To także pokazuje, że ci, którzy się nią posługują, mają coś do ukrycia i tak naprawdę boją się konfrontacji z rzeczowymi argumentami. Nie pozwólmy im od nich uciec!

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »