To już nie są teorie spiskowe. Ograniczanie wolności swoich obywateli przez konkretne rządy w konkretnych krajach, to fakt. Niemieckie władze przedstawiły w lutym 13 środków mających na celu prześladowanie „skrajnie prawicowego ekstremizmu”, uznanego przez nie za „największe zagrożenie dla demokracji”.
„Nie powinniśmy być naiwni. Kiedy rząd europejski, a nawet Unia Europejska, mówią o skrajnej prawicy, ma na myśli każdego, kto sprzeciwia się prozielonemu konsensusowi poprawności politycznej” – pisze „Hispanidad”. Tak podchodząc do rzeczy, zagrożeniem dla demokracji jest każdy, kto twierdzi, że to nie człowiek ponosi winę za zmiany klimatyczne, albo krytykuje ideologię gender, nie mówiąc o tych, którzy uważają, że aborcja jest morderstwem.
Nie chodzi o ochronę demokracji, ale o wyeliminowanie sprzeciwu
Prawda jest jednak taka, że osoby uważane za skrajnie prawicowe nie zagrażają demokracji, ale prozielonemu konsensusowi. A ponieważ zachodzi obawa, że mogą skłonić innych do ponownego rozważenia obecnego braku wolności, muszą zostać ocenzurowane. Ich aktywa należy zająć, a konta bankowe zamknąć. W skrajnym przypadku uniemożliwić nawet wjazd do własnego kraju.
To tylko niektóre z 13 zaproponowanych przez rząd środków. Wśród nich jest też kontrola darowizn na rzecz stowarzyszeń lub organizacji uznawanych za prawicowo-ekstremistyczne. Do opisu pasują datki na rzecz Kościoła katolickiego lub tego, czy innego zakonu.
Przeczytaj także:
- Globalna cenzura staje się faktem
- Kultura anulowania” to cenzura myśli i kultury
- Co to cenzura? Teorie spiskowe na temat internetowej cenzury okazały się prawdziwe
- Facebook i Google próbują ocenzurować chrześcijan, Internet przestaje być ostoją wolności – donosi „Hispanidad”
Dlaczego jednak rządy nie mówią o skrajnej lewicy? W końcu historia pokazała, że to właśnie ona stała się zagrożeniem dla demokracji.