fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

20 C
Warszawa
środa, 1 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Wygrana Zachodu leży w wolnym handlu, otwartej wymianie handlowej i swobodnym przepływie kapitału – pisze „The Wall Street Journal”

Rodzi się zimna wojna ekonomiczna między Chinami i Rosją a Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Nie ma jednak równowagi – większość atutów posiada Zachód i powinien je wykorzystać.

Warto przeczytać

Nowa zimna wojna, w odróżnieniu od tej pierwszej, będzie związana głównie z rywalizacją ekonomiczną. Przewagę mają jednak Stany Zjednoczone i ich sojusznicy. Rosja jest niewątpliwie supermocarstwem energetycznym, jednak ropę łatwiej jest zastąpić niż półprzewodniki. Tymczasem to Tajwan przoduje w ich produkcji.

Gdy rywalizowały jedynie Chiny i USA, w jakimś stopniu zasadne były przechwałki prezydenta Chin Xi Jinpinga, który mawiał: „Wschód rośnie, Zachód maleje”. Tym bardziej że przy obecnym tempie wzrostu Chiny prześcigną Stany Zjednoczone jako największą gospodarkę świata już w 2030 r., mimo że w ostatnim roku Stany Zjednoczone odnotowały zyski.

Wyścig Wschodu z Zachodem

Jednak sytuacja zmienia się zasadniczo, jeśli rywalizują sojusze, które można zdefiniować jako „Wschód” i „Zachód”, nie w ujęciu geograficznym, lecz geopolitycznym. W tym przypadku „Wschód” to Chiny i kraje z nimi blisko związane, chociaż niekoniecznie formalnymi sojuszami. Wśród nich tylko Chiny są w jakimkolwiek sensie krajem wschodzącym, gdyż Rosja, jeszcze przed wprowadzeniem sankcji, była pogrążonym w stagnacji państwem petrochemicznym, a kraje, takie jak Kazachstan, Białoruś, Pakistan, Korea Północna, Kambodża i Laos, są biedne, a ich rozwój jest powolny. Natomiast „Zachód” rozumiany jako Unia Europejska, anglosfera (USA, Australia, Kanada, Wielka Brytania i Nowa Zelandia) oraz trzy wielkie, bogate demokracje Azji Wschodniej – Japonia, Korea Południowa i Tajwan – rozwija się, i chociaż niezbyt szybko, to ma gigantyczną przewagę. Chiński urzędnik powiedział kiedyś byłemu sekretarzowi skarbu USA, Henry’emu Paulsonowi: „Ty masz wszystkich dobrych sojuszników”.

Dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego wskazują, że w ubiegłym roku Chiny wytworzyły 18 proc. światowego produktu krajowego brutto według aktualnego kursu wymiany walut. Jeśli dodać do tego Rosję i jej sojuszników, suma ta wynosi zaledwie 20 proc. Z kolei na Stany Zjednoczone przypadło 24 proc., a po dodaniu ich sojuszników suma ta wzrosła do 59 proc.

Zachód ponadto kontroluje światowy systemem finansowy. Dowodem na to są sankcje nałożone na Rosję. Niemniej przewaga gospodarcza będzie wynikać głównie z technologii i wiedzy. Mimo że Rosja i Chiny przodują w dziedzinach naukowych, takich jak podróże kosmiczne czy energia atomowa, to w zakresie użytecznych komercyjnie technologii prowadzą firmy zachodnie. Dystansują Wschód niemal w każdej dziedzinie, od lotnictwa komercyjnego i biotechnologii po półprzewodniki i oprogramowanie.

Przeczytaj także:

„Jeśli masz spójną strategię w największych demokracjach, masz niezwykle silną pozycję pod względem finansowym, ekonomicznym i technologicznym” – powiedział były premier Australii Kevin Rudd, obecnie przewodniczący ośrodka analitycznego Asia Society.

Nie można jednak zaprzeczyć, że Wschód odgrywa kluczową rolę w gospodarce światowej – Rosja jako dostawca ropy, gazu i metali, takich jak pallad, używany w katalizatorach, czy nikiel. Chiny zaś dominują w produkcji niezliczonych towarów. Zachód jednak ma wiedzę. Dlatego też Rosja i Chiny zabiegają o zachodnie inwestycje i zachodnich wykonawców. Tak było na przykład przy realizacji złożonego projektu skroplonego gazu ziemnego (LNG) w Arktyce, gdzie Rosjanie wsparli się fachowcami z Norwegii, Francji i Włoch.

Na przykładzie półprzewodników widać, że Wschodowi nie jest łatwo dogonić Zachód. Firmy zachodnie dominują na wszystkich kluczowych etapach tej krytycznej i bardzo złożonej branży, od projektowania układów scalonych (prowadzonego przez amerykańskie firmy Nvidia, Intel, Qualcomm i AMD oraz brytyjski ARM) do produkcji zaawansowanych układów scalonych (prowadzonej przez Intel, tajwański TSMC i południowokoreański Samsung) oraz wyrafinowanych maszyn, które wytrawiają projekty układów scalonych na płytkach (produkowanych przez Applied Materials i Lam Research z USA, holenderski ASML Holding i japoński Tokyo Electron).

Walka o niezależność

Wschód próbuje się jednak uniezależnić. Rosja opracowała własne mikroprocesory Elbrus i Baikal do obsługi centrów danych, operacji związanych z bezpieczeństwem cybernetycznym i innych zastosowań. Na razie, żaden z nich nie osiągnął znaczącego udziału w rynku. Rosja ma jednak nadzieję, że w końcu zastąpią one układy produkowane przez firmy Intel i AMD. „Byłoby to nie tylko podstawą do dywersyfikacji zainstalowanej bazy, ale także krokiem do eksportu tych procesorów do innych zaprzyjaźnionych krajów”. Jednak bez producentów takich jak TSMC, którzy wytwarzaliby mikroprocesory, Rosja stoi w obliczu „całkowitego rozpadu swoich aspiracji dotyczących rozwoju własnego przemysłu”.

Chiny mogłyby teoretycznie produkować rosyjskie mikroprocesory, gdyż mają znacznie większy przemysł półprzewodników niż Rosja. Jednak nawet ich czołowemu producentowi, jakim jest Semiconductor Manufacturing International Co. Ltd. (SMIC), zajęłoby to co najmniej rok, uważa Kostas Tigkos, dyrektor w Jane’s, firmie zajmującej się wywiadem obronnym. Dodatkowym hamulcem stały się sankcje. W 2020 r. Stany Zjednoczone zażądały od firm korzystających z amerykańskiej technologii uzyskania licencji na sprzedaż do SMIC. To skutecznie ograniczyło możliwość nabywania zaawansowanego sprzętu od holenderskiej firmy ASML, który ma kluczowe znaczenie dla „każdego kraju, który chce mieć konkurencyjny przemysł półprzewodników” – powiedział Tigkos.

Wszystko to ma ogromne znaczenie w rywalizacji geopolitycznej, gdyż silna gospodarka pozwala państwu utrzymać potencjał militarny i zyskać przewagę technologiczną, co czyni je atrakcyjnym partnerem dla innych krajów.

Silna gospodarka nie oznacza jednak jeszcze wygranej w zimnej wojnie. Firmy zachodnie są przedsiębiorstwami prywatnymi, a nie instrumentami państwa, a więc ważniejszy jest dla nich zysk niż strategiczne interesy ich krajów macierzystych.

Zupełnie inaczej jest w Rosji czy Chinach, gdzie państwo kontroluje kluczowe gałęzie przemysłu. W Rosji dotyczy to, między innymi, gazu ziemnego, który wykorzystywany jest politycznie – do nagradzania sąsiadów lub grożenia im. Chińskie władze natomiast nawet od firm prywatnych wymagają, by traktowały priorytetowo interesy państwa. Stosują też przymus ekonomiczny, karząc kraje takie jak Australia czy Litwa oraz firmy, kiedy według nich przekraczają dyplomatyczne „czerwone linie”. Robią to, pozbawiając nieposłusznych czy niewygodnych dostępu do chińskiego rynku. Niczego przy tym nie ryzykują, wiedząc, że inni chętnie zajmą ich miejsce. Przy okazji, mistrzowsko rozgrywają firmy i kraje zachodnie przeciwko sobie – faworyzując tych, którzy unikają krytyki Chin i godzą dzielić się z nimi większą ilością technologii. Radzą sobie też w inny sposób, korzystając z hakerów do wykradania zachodnich patentów.

„Rządy państw zachodnich, takich jak Niemcy, wyolbrzymiają potęgę gospodarczą Chin i nie doceniają swojej własnej” – uważa Luke Patey, ekspert ds. międzynarodowej strategii gospodarczej Chin w Duńskim Instytucie Studiów Międzynarodowych. „Niemcy mają pełne ręce roboty, jeśli chodzi o geoekonomię, ale grają tak, jakby miały parę trójek” – powiedział Patey. Zachód obawia się, że chińskie firmy przodują w produkcji sprzętu telekomunikacyjnego piątej generacji (np. Huawei Technologies) i baterii do pojazdów elektrycznych. Jednak, jak mówi, „nie zwracamy uwagi na to, że obok Huawei są jeszcze Ericsson, Nokia i Samsung. które mają siedziby odpowiednio w Szwecji, Finlandii i Korei Południowej”. Tymczasem japońska firma Panasonic i południowokoreańska LG „produkują najbardziej zaawansowane technologicznie akumulatory do pojazdów elektrycznych na świecie”.

Zjednoczeni w walce

Aby Zachód mógł skutecznie walczyć w tej zimnej wojnie, musi nauczyć się wykorzystywać swoje bogate zasoby gospodarcze do celów geopolitycznych. Nałożenie sankcji na Rosję pokazało, że nie jest to niemożliwe. Zachód, chcąc ukarać Rosję, pokazał gotowość do poniesienia znacznego dyskomfortu gospodarczego. Kraje Zachodu się w tym zjednoczyły. Jednak jak historia pokazuje – nawet w przypadku, gdy jakiś nie chce brać udziału we wspólnym działaniu, sytuacja zmusza go do grania z innymi. Tak było w przypadku Tajwanu, który nie przyłączył się do kontroli eksportu nałożonej na Chiny przez administrację Trumpa, ale tajwańskie firmy i tak zostały zmuszone do przestrzegania zasad, gdyż korzystają z amerykańskiej technologii. W sytuacji obecnego konfliktu Tajwan sam połączył siły z USA. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Tajwanu napisało na Twitterze: „Tajwan zdecydowanie potępia inwazję Rosji na Ukrainę. Nasz kraj przyłącza się do USA, UE i innych partnerów o podobnych poglądach w nakładaniu sankcji na Rosję”.

Pozostaje pytanie – czy jedność Zachodu utrzyma się, jeśli Ukraina przestanie być tematem wrzucanym na czołówki gazet? Zwłaszcza że ból gospodarczy będzie narastał. Czy Chiny podejmą taki wysiłek, będąc przecież kluczowym rynkiem i dostawcą dla wielu firm i krajów Zachodu?

W przypadku ataku Chin na Tajwan praktycznie nie będzie możliwe wyrzucenie Państwa Środka z globalnej gospodarki. Mimo to rządy państw zachodnich zaczęły ograniczać kontakty handlowe z Chinami. Jest to odpowiedź na agresywne zachowanie Chin wobec sąsiadów oraz chiński narodowy plan strategiczny „Made in China 2025”, będący strategią ekonomicznej dominacji w dziedzinie kluczowych technologii. Czy Chinom to się uda? Na pewno nie będzie łatwo, bo Zachód usiłuje chronić swoje gospodarki.

Obawiając się transferu zaawansowanych technologii do chińskich konkurentów, Niemcy i Włochy stosują dość rygorystyczne kryteria w stosunku do inwestycji zagranicznych w swoich firmach. Japonia z kolei debatuje obecnie nad ustawą o bezpieczeństwie gospodarczym. Jej celem ma być ochrona łańcuchów dostaw i kontrola inwestycji zagranicznych oraz sprzętu wykorzystywanego we wrażliwej infrastrukturze. Także wiele firm, dla których priorytetem była ekspansja w Chinach, teraz zwiększa swoją obecność na Zachodzie. Na przykład TSMC buduje zakłady produkcyjne w Arizonie i Japonii, a Intel zainteresowany jest budową i rozbudową swoich zakładów w Ohio, Francji, Niemczech i Włoszech.

Zachód zaczyna coraz mocniej współpracować w wielu dziedzinach. Stany Zjednoczone i Unia Europejska rozstrzygnęły wreszcie ciągnący się od lat spór dotyczący wzajemnych dotacji dla Boeinga i Airbusa. Zamierzają też opracować wspólne podejście wobec Rosji i Chin w zakresie samolotów cywilnych. Uzgodnione zostało, że kraje te nie mogą uzależniać inwestycji w swoje sektory lotnicze od „transferu technologii lub miejsc pracy ze szkodą” dla USA i Europy.

Talenty gwarantem rozwoju

Zachód cieszy się obecnie przewagą gospodarczą. Jednak, by ją utrzymać, trzeba ciągle reinwestować. A wyścig trwa. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju tylko w 2019 r. Chiny i Rosja wydały na badania i rozwój 570 mld dolarów, ale USA i ich najwięksi demokratyczni sojusznicy aż 1,5 bln dolarów, czyli ponad dwa razy tyle. Nieco mniejszą przewagę ma Zachód, jeśli chodzi o kapitał ludzki: Rosja i Chiny mają 2,5 mln naukowców, a USA i ich sojusznicy około 5,2 mln. Jednak to Chiny intensywnie inwestują w przyszłą kadrę naukową i techniczną – talenty, które staną się ogromną siłą napędową krajowej innowacyjności i ostatecznie magnesem dla zagranicznych i krajowych inwestycji. Przyznają więcej dyplomów licencjackich w dziedzinie nauk ścisłych i inżynierii niż USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Japonia i Korea Południowa razem wzięte.

Studenci w Chinach częściej niż w innych krajach wybierają kierunki ścisłe i inżynierskie. Nie może się tym poszczycić USA. A taka sytuacja ogranicza amerykańskie wysiłki zmierzające do przywrócenia w USA produkcji o kluczowym znaczeniu. W przemówieniu wygłoszonym w zeszłym roku na Tajwanie Morris Chang, założyciel TSMC, narzekał, że amerykańscy inżynierowie „nie chcą pracować w przemyśle wytwórczym. Przewaga Tajwanu w tym zakresie polega na tym, że ma on wielu doskonałych i oddanych inżynierów, którzy chcą się poświęcić produkcji”.

Zachód ma niedobór rodzimych talentów. Musi je więc pozyskiwać poprzez imigrację. Jednak szkolnictwo to nie wszystko. Zachód ma to, czego Chiny i Rosja nie są w stanie zapewnić wybitnie uzdolnionym naukowcom. W badaniu przeprowadzonym na początku tego roku przez Instytut Studiów Międzynarodowych i Strategicznych Uniwersytetu Pekińskiego ubolewano, że 34 proc. największych talentów w dziedzinie sztucznej inteligencji pracowało w Chinach, podczas gdy 56 proc. w Stanach Zjednoczonych, gdzie „stosunkowo swobodne i innowacyjne środowisko badań naukowych jest […] preferowane przez talenty naukowe i technologiczne”. Motywacją dla przedsiębiorców z branży technologicznej są wolność i bogactwo, które w Chinach i Rosji są coraz mniej dostępne.

A utrzymywanie przewagi oznacza pozyskiwanie talentów. Dlatego tak ważne jest pozostawanie atrakcyjnym dla tych najbardziej uzdolnionych. Jednak pojawiło się realne zagrożenie dla Zachodu. I nie płynie ono bynajmniej z zewnątrz. Zagrożona jest otwartość krajów na handel i imigrację, gdyż w ostatniej dekadzie w Europie i Stanach Zjednoczonych wzrosło poparcie dla prawicowych populistów. Ci zaś sprzeciwiają się migracji i wolnemu handlowi, sceptycznie odnoszą się do NATO. Co więcej – podziwiają Putina. Należą do nich Marine Le Pen, kandydatka na prezydenta Francji w najbliższych wyborach oraz były prezydent USA Donald Trump, który może ponownie ubiegać się o fotel w Białym Domu w 2024 r. Według ośrodka analitycznego Freedom House demokracja osłabła na Węgrzech, w Polsce i Stanach Zjednoczonych.

Wielkie wyzwanie

Zachód stoi przed sporym wyzwaniem. Kraje pokazały już, że się potrafią zjednoczyć i skutecznie zrywać więzi z Rosją. Pozostaje pytanie, czy są w stanie stać się atrakcyjną alternatywą dla autokratycznego Wschodu, wzmacniając więzi między sobą i krajami niezaangażowanymi, takimi jak Indie, Brazylia i Wietnam.

Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone z powodzeniem wzmocniły inne demokracje i znalazły sojuszników, wykorzystując do tego handel. Dzięki temu powstał demokratyczny i zamożny Zachód. Jednak ostatnie dwie dekady przyniosły zniechęcenie się Amerykanów do tego modelu, gdyż rozwój handlu z takimi krajami jak Chiny wywołał zawirowania gospodarcze i niewielkie korzyści geopolityczne. Trump postrzegał handel jako grę o sumie zerowej i uderzył taryfami celnymi zarówno w sojuszników, jak i przeciwników. Wycofał Stany Zjednoczone z Partnerstwa Transpacyficznego z 11 innymi krajami regionu Pacyfiku, paktu obejmującego nie tylko cła, ale także inwestycje, własność intelektualną, dane i działalność przedsiębiorstw państwowych, który miał być alternatywą dla Chin. Biden rozwiązał spory taryfowe, ale nalegał na rozszerzenie regulacji „Buy American”, które penalizują import. Nie zaproponował żadnej analogii w zakresie umów handlowych do swoich rozszerzonych stosunków wojskowych z sojusznikami w Europie i Azji, choć obiecał mniej ambitne „ramy gospodarcze dla regionu Indo-Pacyfiku”.

Tymczasem Chiny podążają wyznaczoną ścieżką, szybko rozwijając swoją własną gospodarczą strefę wpływów poprzez inwestycje zagraniczne, inicjatywę infrastrukturalną „Pas i Droga” oraz umowy handlowe, a nawet ubiegają się o przystąpienie do TPP (Partnerstwa Transpacyficznego), przemianowanego na Kompleksowe i Postępowe Porozumienie o Partnerstwie Transpacyficznym.

Chiny, zdaniem Kevina Rudda, by osiągnąć swoje cele, uzależnią od swojego handlu i inwestycji, a w końcu od swojej waluty, kraje azjatyckie, także te będące sojusznikami USA. „Chiny bardzo dokładnie przestudiowały amerykański model powojenny, w którym ich globalna i regionalna dominacja militarna została wzmocniona przez dominację finansową i gospodarczą” – tłumaczył Rudd. Wezwał on Stany Zjednoczone do powrotu do TPP i ożywienia podobnego paktu z Europą. Stany Zjednoczone muszą zdać sobie sprawę, gdzie leży ich strategiczna przewaga, „czyli w wolnym handlu, otwartej wymianie handlowej i otwartym przepływie kapitału”.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »