fbpx
8 grudnia, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Spadkobiercy oświeceniowych myślicieli

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

rewolucja, Paine
Thomas Paine (1837-1809)

Zewsząd docierają do nas nagłówki w stylu „Protestujący wzywają do utworzenia zgromadzenia konstytucyjnego”, „Ponowne utworzenie państwa: alternatywa?” czy „Młodzi demonstranci podpalają Kongres Republiki”. Tak wysoki poziom niezadowolenia społecznego i pragnienie głębokich przemian aktualizują pytanie o to, w jaki sposób powinno się dokonywać daleko idących zmian politycznych i ekonomicznych – czy na drodze rewolucji, czy poprzez reformy? „Gaceta” próbuje wyjaśnić to zagadnienie.

Nie jest to nowy dylemat. Obecny był już w XVIII wieku, w sporze między dwoma wielkimi myślicielami tamtych czasów: Edmundem Burkiem i Thomasem Paine’em. Ich postawy stały się fundamentem popularnego dziś podziału na lewicę prawicę. Odmiennie postrzegali oni rewolucję francuską, a ich podejścia położyły fundamenty pod współczesną myśl polityczną, pokazując odmienne pojmowane zmian wśród konserwatystów i postępowców. Amerykański pisarz Yuval Levin nazwał ten spór Wielką Debatą, a Burke i Paine ją zapoczątkowali.

Edmund Burke myślał w sposób, który dziś określamy konserwatywnym. Był przekonany, że zmiany należy wprowadzać ostrożnie, że muszą one brać pod uwagę historię oraz tradycję danego narodu, że odpowiadać za nie powinny przejrzyste i uporządkowane reformy. W 1790 r. ogłosił swoje „Refleksje na temat rewolucji francuskiej”, gdzie oceniał rewolucję jako ostateczność. Sceptycznie podchodził do podjętych przez Francuzów pod koniec XVIII wieku działań rewolucyjnych, ponieważ uważał, że pozbycie się złych elementów nie wymaga od razu obalenia całego istniejącego porządku politycznego oraz społecznego. W ten sposób bowiem pozbędziemy się nie tylko tego, co negatywne, ale też wszystkiego, co pozytywne.

Przeczytaj także:

Zmiana wprowadzana dla samej idei zmiany była przez Burke’a uważana za groźną. To, co zrobili radykalni rewolucjoniści we Francji, zdaniem Burke’a odcinało ten naród od jego własnej historii, ta zaś uważana była przez niego za źródło tradycji i mądrości. Dla niego wszystkie rewolucje przeceniały zdolności ludzkiego rozumu, przez co opowiadał się po stronie reform uwzględniających historyczną mądrość.

Inaczej myślał Thomas Paine. Z nim więcej wspólnego znaleźliby dzisiejsi zwolennicy zaczynania wszystkiego od nowa. Odpowiadając w 1791 r. na „Refleksje o rewolucji francuskiej”, Paine napisał „Prawa człowieka”. W traktacie tym zauważał, że zmian powinno się dokonywać poprzez rekonstrukcję całych reżimów w sposób dopasowany do nowych potrzeb jednostek. Jego zdaniem należy odrzucić dawne instytucje i przekonania podzielane przez przodków. Paine opowiadał się „za prawami żyjących i przeciwko temu, by rozporządzali nimi na mocy testamentu lub byli kontrolowani czy związani przez rzekomą władzę zmarłych; ale pan Burke utrzymuje władzę zmarłych nad prawami i wolnością żyjących”.

Różnica między tymi myślicielami jest więc zasadnicza: Burke uważał, że przeszłości należy się poszanowanie, Paine był przekonany, że ludzki rozum może zaczynać wszystko od nowa. Ich poglądy na temat sposobu wprowadzania zmian, reform i rewolucji wpłynęły na kształtowanie się tego, co dziś znamy jako prawicę i lewicę.

Lewicowi postępowcy sądzą, że zorientowanie na przyszłość oznacza automatyczne zrywanie z przeszłością. Chcą za każdym razem pisać historię od nowa, tworzyć oryginalne konstytucje i prawa, dekonstruować zaś zastane normy społeczne i uprzednie osiągnięcia małych rewolucji. Nastawienie to przekroczyło już ekonomiczne i polityczne ramy, wkradając się do innych sfer, takich jak kultura.

Obecne głosy młodych często współbrzmią z Paine’em, ale nie ma w tym nic dziwnego. Idealizm jest typowy dla młodego wieku, podobnie jak naiwność. Możemy to zauważyć wśród wielu pokoleń. Niedawno widzieliśmy to w Chile, gdzie w 2019 r. wybuchła fala protestów organizowanych głównie przez ludzi młodych, chcących szybko zmienić swój kraj. Domagali się gwałtownego zwrotu politycznego i zmiany konstytucji. Wszystko to było bardzo po linii Paine’a, który pisał, że „okoliczności świata nieustannie się zmieniają, podobnie jak opinie ludzi; a ponieważ to żywi sprawują rządy, a nie zmarli, to tylko żywi mają prawo w nie ingerować, ponieważ to, co w danym momencie jest uważane za sprawiedliwe i celowe, może być niesprawiedliwe i niewygodne w innym momencie. W takim przypadku kto ma decydować: żywi, czy zmarli?”.

W globalnej perspektywie Paine ma pewną rację. Rzeczywiście, niektóre relacje, kwestie czy prawa kiedyś wydawały się sprawiedliwe, a dziś uchodzą za całkowitą aberrację. Ale radykalizm Paine’a bierze się z nawoływania do przeprowadzania zmian jak najszybciej, uwzględniając zaledwie przyczynę potrzeby nowych rządów albo nowych instytucji. Ten pośpiech przeszkadza w uczeniu się na błędach, ale taką logiką kierują się dziś środowiska postulujące szybkie pisanie nowych konstytucji albo powstawanie nowych państw.

Wymazywanie wszystkiego nie jest jedynym sposobem na wprowadzanie zmian. Pozostają jeszcze reformy tego, co zastane. Dla Burke’a reforma polegała na przywróceniu czemuś należytego miejsca w politycznym, społecznym lub ekonomicznym porządku. To przywrócenie nie miało odbywać się w pośpiechu, przeciwnie – wymagało czasu i stopniowości, bo gwarantowały one, że przyjęte rozwiązanie nie okaże się gorsze od problemu, na jaki odpowiadało (a tak właśnie myślał o rewolucji francuskiej).

Burke nie miał łatwego zadania, w jego czasach pragnienie rewolucji było dość powszechne. I może nastały całkiem podobne czasy. Jednak to nigdy nie oznacza konieczności rezygnowania z reformatorskich wysiłków – zmiany przecież są konieczne. Burke pisał zaś, że „państwo bez środków do promowania zmian jest państwem bez środków do ich utrzymania”.

Burke nie sprzeciwiał się więc samym zmianom, a jedynie nagłemu sposobowi ich wprowadzania. Dzisiaj zaś wielu młodych (i nie tylko) chciałoby przewrócić politykę i społeczeństwo do góry nogami, nie zważając na konsekwencje realizowania ich postulatów. Tymczasem Burke doradzał, aby podejmując zmiany, nie odrzucać pozytywnych aspektów tego, co ofiarowała nam przeszłość. „Mieliście wszystkie te zalety w waszych starych państwach, ale chcieliście raczej działać tak, jakbyście nigdy nie byli cywilizowani i jakbyście musieli to wszystko układać od nowa. Źle zaczęliście, bo od początku wzgardziliście wszystkim, co do was należało. Podjąłeś się swojego zawodu bez kapitału” – pisał.

To zadziwiające, że spór, który rozgorzał pomiędzy dwoma myślicielami w czasach oświecenia jest wciąż prowadzony przez ich ideologicznych spadkobierców – po dwóch wiekach! I wciąż użyteczne pozostają ich pisma w poszukiwaniach lepszej przyszłości.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: