fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19 C
Warszawa
czwartek, 16 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Europa nadal uzależniona od rosyjskiego gazu

Państwa członkowskie Unii Europejskiej włożyły wiele wysiłku, by przed nadchodzącą zimą zastąpić rosyjski gaz. Udało się to między innymi dzięki dużemu importowi LNG – skroplonego gazu ziemnego. Paradoksalnie zyskała na tym… Rosja.

Warto przeczytać

Unia Europejska postanowiła nałożyć sankcję na rosyjskie paliwa, takie jak węgiel, ropa czy gaz ziemny, mając świadomość, że dochody z nich posłużą Moskwie do finansowania agresji na Ukrainę. Jak wynika z wyliczeń agencji Bloomberga, do września Unia Europejska sprowadziła rosyjski LNG wart 12,5 mld euro. To prawie pięć razy więcej niż w zeszłym roku – informuje „El Economista”.

Kwestia rosyjskiego gazu jest dla Unii Europejskiej bardzo problematyczna. Choć nałożono sankcje na rosyjską ropę, to nie są one tak restrykcyjne, jak pragnęła tego Bruksela. Rosja tymczasem odgraża się państwom Europy Środkowo-Wschodniej, że sama odetnie ich od dostaw gazu.

Stan rezerw gazu w Unii Europejskiej nie jest zły. Po stosunkowo ciepłej jesieni wynosi około 94 proc. pojemności magazynowej. Importowanie LNG wydaje się doskonałym ratunkiem. Tyle że dzięki popytowi z Francji czy Belgii, to właśnie Rosja stała się drugim co do wielkości dostawcą LNG. Według Eurostatu kraj Putina dostarcza 17 proc. LNG do Europy. Więcej dostarczają tylko Stany Zjednoczone (47 proc.), a znajdujący się na trzecim miejscu Katar eksportuje na Stary Kontynent tylko 10 proc. LNG.

Przeczytaj także:

Przed lutym tego roku, czyli przed rosyjską inwazją na Ukrainę, największym źródłem paliwa dla Unii był rosyjski gaz przewodowy. Ograniczenie jego dostawy przez wojnę zmusiło Europę do sięgnięcia po alternatywę w postaci LNG, by uniknąć scenariuszy, w których dostawy energii zostają przerwane. Jednak Rosja nadal pozostała jednym z głównych dostawców.

„Rosyjski LNG musi nadal płynąć” – podkreśla Anne-Sophie Corbeau z Columbia University’s Center on Global Energy Policy. Badaczka wskazuje, że „większość krajów europejskich odwraca wzrok”. Jedynie Wielka Brytania i kraje bałtyckie przestały sprowadzać rosyjski LNG, chociaż reszta europejskich państw solidarnie rezygnuje z rosyjskiej ropy. Od 5 grudnia obowiązuje już unijny zakaz importu z Rosji.

Z powodu stosunkowo niewielkiego światowego rynku paliw, Unia Europejska nigdy nie brała pod uwagę nałożenia całkowitego embarga na gaz z Rosji. „Nigdy nie zapowiadaliśmy żadnych prac nad zakazem dla rosyjskiego gazu i to się nie zmieniło” – oznajmił 25 listopada Eric Mamer, główny rzecznik Komisji Europejskiej. Natomiast od początku inwazji szukano alternatywy. W marcu przedstawiciele Brukseli mówili o ambitnym planie zastąpienia, aż 75 proc. gazu importowanego z Rosji. Okazało się, że bardzo pomocne w realizowaniu tych śmiałych założeń było przejście na postać LNG, który jest łatwiejszy w transporcie, bo nie wymaga rurociągów.

W ubiegłym roku rosyjski gaz stanowił ponad 30 proc. paliw importowanych do Europy. Dzisiaj faktycznie ten udział spadł poniżej 10 proc. Według agencji Bloomberga, która swoje dane opiera na śledzeniu ruchu statków, rozkład importu LNG jest jednak bardzo różny. Po tym, jak Wielka Brytania zupełnie zrezygnowała z rosyjskiego LNG, powędrował on do Francji i Belgii, gdzie jego import podniósł się aż o 60 proc.

Na dość skomplikowanym rynku LNG dominują przede wszystkim kontrakty długoterminowe, podpisywane przez energetycznych gigantów. Firmy te nie zawsze mają państwowy charakter. Na przykład nowe dostawy LNG z Kataru popłyną do Chin oraz Niemiec, ale obsługiwać je będzie amerykańska korporacja ConocoPhillips, która wcześniej porozumiała się z Qatar Energy.

Największą instalacją produkującą skroplony gaz w Rosji jest Yamal LNG, a 20 proc. udziałów w tym przedsięwzięciu ma TotalEnergies – firma z Francji. Po rozpoczęciu inwazji TotalEnergies sprzedało część rosyjskich aktywów i wstrzymało nowe inwestycje w tym kraju. Zachowało jednak udziały w Yamal LNG, by zabezpieczyć dostawy gazu dla Europy. O ile będzie to możliwe w świetle nałożonych już sankcji. TotalEnergies ma także 19 proc. udziałów w Novatek PJSC, innym rosyjskim przedsiębiorstwie gazowym. Jego prezes Leonid Michelson powiedział niedawno, że „w obecnych warunkach nie ma dobrych czy złych projektów LNG”.

Wysyłkę LNG do Europy rozpoczął także Gazprom, rosyjski państwowy gigant energetyczny, znany przede wszystkim jako główny dostawca gazu przewodowego. W ramach wielkiego projektu Sachalin 2 – Gazprom wysyłał LNG do Azji. Ostatnio uruchomił też mniejszy obiekt na rosyjskim wybrzeżu Morza Bałtyckiego, skąd pierwsze partie LNG popłynęły już do Grecji.

Nie ma pewności czy dostawy LNG z Rosji będą regularne i trwałe. W końcu gazociąg Nord Stream został odcięty, pomimo podpisanych kontraktów. Już na początku roku Moskwa zabroniła wysyłania LNG do kontrahenta, który niegdyś należał do Gazpromu, ale został przejęty przez Niemcy. Istnieje też obawa, że prezydent Rosji Władimir Putin zmusi europejskie kraje do płacenia za LNG rublami, tak jak wiosną zrobił z gazem przewodowym.

Europa nie może sobie pozwolić na zupełne zrezygnowanie z rosyjskiego gazu. Koszty utrzymania stale rosną, a wciąż wysokie ceny paliw zasilają inflację. W tej sytuacji zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego ma wyższy priorytet niż nakładanie międzynarodowych sankcji na Rosję.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »