fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19.3 C
Warszawa
wtorek, 30 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Jak wyglądałby rozkład sił w III wojnie światowej?

Konflikty na Ukrainie i w Izraelu zwiększyły napięcia na całym globie. Świat, w którym żyjemy, staje się coraz bardziej spolaryzowany. Dziennik „La Razón” zastanawia się, w jaki sposób kształtowałyby się bloki w pełnoskalowym konflikcie.

Warto przeczytać

Choć może się wydawać, że spory terytorialne należą do przeszłości naszej cywilizacji, prawda jest taka, że nadal trwają. Do nowszych przykładów należy rosyjska inwazja na Ukrainę, która przybrała pełen wymiar w ubiegłym roku i poruszyła całą Europę będącą świadkiem poważnego konfliktu na jej terenie po raz pierwszy od dziesięcioleci.

Niedawny atak Hamasu na Izrael, który doprowadził do eskalacji wojny z Palestyną i wciągnął do walk terrorystów z Iranu i Libanu, mógł stać się zarzewiem III wojny światowej.

Żyjemy w mocno podzielonym świecie, w którym kolejne wydarzenia wzmacniają tylko polaryzację. Dlatego eksperci coraz częściej zastanawiają się, jak wyglądałby podział sił w przypadku wybuchu globalnego konfliktu podobnego do dwóch wielkich wojen z poprzedniego stulecia.

Konflikt izraelski spowodował globalny wzrost zarówno antysemityzmu, jak i islamofobii. Innym możliwym podziałem jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi lub Rosją.

Zaangażowanie państw w dwa ostatnie konflikty – ukraiński i izraelski – daje wskazówki, co do kształtu bloków zaangażowanych w ewentualną trzecią wojnę światową.

Głównym sojusznikiem Izraela są Stany Zjednoczone. Te zaś należy połączyć z Ukrainą jako największym obecnie przeciwnikiem Rosji. Do tego bloku należałoby z pewnością dodać kraje Europy, które ciągle są blisko ze Stanami – choć jednocześnie Europa przez lata próbowała nie antagonizować Rosji, to udzielana obecnie Ukrainie pomoc wojskowa i humanitarna pokazuje, że faktyczny sojusz z Moskwą nie jest raczej możliwy. Dotyczy to zarówno zachodnich mocarstw takich jak Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Francja czy Hiszpania, które wspierają Ukrainę i praktycznie zawsze popierały Izrael, jak i wcześniej mniej oczywistych państw, takich jak Szwecja, Finlandia czy Polska.

W drugim bloku znalazłaby się oczywiście Rosja, a wraz z nią Palestyna. Do tego bloku weszliby także sojusznicy tych państw (a przy okazji, krytyczne wobec Stanów Zjednoczonych): Afganistan, Iran, Syria, Liban, Algieria i Wenezuela.

Ten podział widzimy także w głosowaniach nad rezolucjami ONZ – projekty wystawiane ostatnio przez Stany Zjednoczone znajdują sprzeciw wśród wymienionych krajów „bloku rosyjskiego”.

Chociaż Chiny starają się raczej dystansować od wszystkich stron ostatnich konfliktów, to powoli zbliżają się do Rosji, kosztem pogorszenia stosunków ze Stanami. Niechęć do Stanów jest też główną motywacją, dla której po tej stronie stanęłaby Korea Północna.

Przeczytaj także:

Pozostaje jeszcze kwestia krajów neutralnych. To w większości kraje muzułmańskie, które mają dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i innymi krajami Zachodu, ale jednocześnie starają się zachować dobre relacje z Rosją bliższą im geograficznie. To na przykład Egipt, Turcja, Pakistan czy Jordania. Można się spodziewać, że podobną neutralność zachowałoby Maroko czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.

SourceLa Razón

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »